środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 2

czyli propozycja nie do odrzucenia


Uwagi : W rozdziale występują fantazje erotyczne jednego z bohaterów




Kiedy do Liby dotarły już słowa Lucjusza. Zaczęła się zastanawiać co jej to daje, bo z jakiegoś powodu musiał to mówić z takim entuzjazmem. Jednak Snapeówna nie mogła nic wymyślić.
- No i co mi to daje? – spytała po chwili. – Wciąż jestem bez grosza, a z tego co mi mój tatusiek zdążył wyjaśnić to on się w luksusie także nie pławi.
- A no daje ci, Moja Droga. – powiedział z podobnym entuzjazmem z jakim kilka minut wcześniej opowiadał im o tym że Liby jest spokrewniona z Voldemortem. Moja rodzina ostatnio miała problemy z… - ściszył nieco ton i wyzbył się entuzjazmu.
- Popadła w niełaskę Czarnego Pana. – skwitował Snape. Może jednak mieli coś z Liby ze sobą wspólnego.
- No tak… - westchną Lucjusz. – Więc miałbym dla ciebie propozycję. Mianowicie małżeństwo.
Liby spojrzała na niego zdziwiona.
- Z Panem ? – spytała niedowierzając.
- Nie… Ja jestem żonaty- zapewnił Lucjusz. – Z moim synem.
- Mam rozumieć, że chcesz żeby moja córka wyszła za Draco? – spytał równie zdziwiony co Liby Severus.
- Dokładnie. Małżeństwo z rozsądku. Ona będzie mieć pieniędzy pod dostatkiem i wszelkie możliwe wygody, a my znów wejdziemy w łaskę Czarnego Pana i w Proroku nie będą nas bombardować po tym ostatnim… incydencie z Draco.
W Liby ciekawość wzięła górę nad taktem i zapytała :
- Jaki incydent?
Lucjusz jednak milczał.
- Chyba mam prawo wiedzieć. W końcu to ma być mój mąż – powiedziała dobitniej. Lucjuszowi to ostatnie zdanie się bardzo spodobało. Oznaczało to, że dziewczyna zastanawia się poważnie nad wyjściem za mąż za jego syna.
- No Draco miał wziąć ślub, ale jego narzeczona – Astoria… – to imię mężczyzna wymówił z odrazą. – przespała się w dniu ich ślubu z drużbą.
- Ałć… - skrzywiła się przyszła Pani Malfoy. – No to nie fajnie… Ale skąd Pan wie, że on w ogóle będzie mnie chciał. Przecież mogę mu się nie spodobać.
- Uwierz mi, Moja Droga że razem z Draco mamy podobny gust do kobiet.
Nastała chwila krępującej ciszy. Liby wyglądała jakby kłóciła się sama ze sobą, ale w końcu spytała dość cicho :
- I myśli pan, że to małżeństwo wypali?
- Myślę, że tak. – zapewnił ją Lucjusz.- Przyjdźcie jutro do nas na obiad to poznasz mojego syna i obgadamy kwestie związane z weselem.
- Chwila, chwila..! Jakim weselem?! A moje zdanie? Jestem chyba ojcem, do cholery! – wzburzył się Severus. 
Liby uśmiechnęła się tylko pod nosem, wstała zza biurka i podeszła do ojca.
- Spokojnie, Tatuśku. – powiedziała z nieukrywanym rozbawieniem. – Podejmuję samodzielne decyzje od dziewiątego roku życia. Będzie dobrze.
Ciemnowłosa dziewczyna poklepała Snape’a po ramieniu. Śmiać jej się chciało, że tak szybko przyzwyczaił się do roli ojca, ale nie rozumiała jego obaw. Wreszcie będzie miała to o czym zawsze marzyła. Spokojną przyszłość. Wyjdzie za mąż bogato, może później urodzi dziecko. Będzie miała stabilność i bezpieczeństwo i w dodatku ojciec ją poprowadzi do ślubu. Matka byłaby z niej dumna. Zawsze mówiła „Moja mała dziewczynka. Ty nie skończysz jak ja… Ty coś osiągniesz. Pamiętaj, jesteś stworzona do wielkich rzeczy.”. Babcia mimo, że nie była zbyt miła dla Liby i traktowała ją trochę jak swoją służącą to też wreszcie byłaby dumna z wnuczki. W końcu zawsze jej powtarzała że trzeba wyjść bogato za mąż żeby coś osiągnąć. Była o krok od ziszczenia swoich marzeń o spokojnej rodzinie w której nie będzie się musiała martwić co będą jeść, gdzie będzie mogła żyć beztrosko, tak jak jej się podoba, zadawać się z samą śmietanką… Wystarczyło jutro dobrze wypaść. Dziewczyna czuła się trochę jak przed jakimś egzaminem. Nie, to było gorsze, bo tego nie mogła nie zdać. Nie będzie poprawki.
- A teraz wybaczcie, Panowie, ale już późno, a nie mogę na jutrzejszym obiedzie wyglądać jak zombie. Dobrej nocy – oznajmiła z czarującym uśmiechem.
- Chwila, chwila, Młoda Damo ! – zatrzymał ją niespodziewanie jej ojciec. – A gdzie ty się wybierasz spać?
- No jak gdzie? Do sypialni. Ty się dzisiaj prześpisz na kanapie, Tatuśku – powiedziała ze słodkim uśmiechem, który malował się na jej pełnych, lekko zaróżowionych ustach. Snape patrzył na nią ze zdziwieniem.
- To życzę jeszcze raz dobrej nocy – rzuciła dziewczyna i czmychnęła na górę po schodach zanim Severus Snape, postrach Hogwartu, najgroźniejszy śmierciożerca, szpieg idealny i nie zastąpiony zdążył się ocknąć po tym jak taka mała smarkula zaczęła mu mówić co ma robić.
- Taka bezczelna… Taka pyskata… Taka władcza… Taka nieuprzejma… Bez poszanowania dla starszych… Bez poszanowania dla mądrzejszych… Taka arogancka… - syczał czarnowłosy mężczyzna czerwieniąc się ze złości. Jego przyjaciel przyglądał mu się badawczo. Severus nagle westchnął jakby uświadamiając sobie coś oczywistego. – Po prostu moja krew….
- Dokładnie. Ma dziewczyna charakterek – stwierdził z uśmiechem Lucjusz.


***

- Nadal nie mogę w to uwierzyć że to zrobiłeś, Lucjuszu! – krzyczała oskarżycielsko na męża Narcyza. – Przecież Draco ma jeszcze czas…. Może da się to jeszcze jakoś odwołać… Proszę cię, Lucjuszu. Dobrze wiesz jaki on chodzi przygnębiony po tym incydencie z Astorią. – próbowała go namawiać. Niestety bez skutku.
- Uwierz mi, Cyziu, że takich kobiet nie spotyka się co dzień, a poza tym to córka Severusa. Zawsze marudziłaś, że on jest taki samotny, że nie ma rodziny. Teraz będzie miał.
- Nas? – spytała blondwłosa kobieta spoglądając niepewnie na męża.
- Tak, nas…. – zapewniał ją. Lucjusz podszedł do swojej żony, złapał ją za ramiona i spojrzał głęboko w jej chłodne, błękitne oczy. – Uwierz mi, Kochanie, że to dobry wybór. Draco będzie zadowolony.
- Ale przecież on sam może sobie znaleźć żonę – upierała się przy swoim Pani Malfoy.

Uparta jak zwykle, ale tym razem ja wiem lepiej…

- Już nie pamiętasz jak było z nami. Przecież ciebie wybrał mi mój ojciec i co… żałujesz teraz?
- No oczywiście że nie… To była chyba jedyna dobra decyzja jaką pojęli nasi rodzice, ale nie pamiętasz jak w pierwszych miesiącach chcieliśmy się pozabijać?
- Poprawka. TY mnie chciałaś zabić rzucając wazonami. – dodał Lucjusz, a na jego zwykle posągową twarz wpełzł uśmiech wywołany przez to jakże zabawne z perspektywy czasu wspomnienie. – Zrobimy tak… Jeśli Draco będzie naprawdę niezadowolony, w co wątpię, to sam sobie kogoś znajdzie.
- No dobrze… - Narcyza wreszcie uległa. Lucjusz ucałował swoją żonę w czoło i zawołał :
- Draco, jesteś już gotowy?!
Po chwili w ogromnej jadalni pojawił się i sam wołany. Draco bardzo wydoroślał od ukończenia szkoły. Nie był już bynajmniej chudym chłopcem z tlenioną grzywką i wrednym uśmieszkiem na twarzy. Teraz był uderzająco podobny do swojego ojca, kiedy był w jego wieku. Włosy nieco mu urosły co sprawiało, że jego twarz wyglądała na bardziej pociągłą, a rysy jego twarzy wyostrzyły się. Był przystojny i to bardzo. Wiedziała o tym każda czarownica w Wielkiej Brytanii i każda skrycie marzyła żeby mieć go chociaż na kilka minut tylko dla siebie. Jednak Draco po tym jak zastał swoją narzeczoną z Nottem przestał tak często pokazywać się w towarzystwie, przestał podrywać kobiety i cieszyć się, że niemal mdleją na jego widok. Odciął się od przyjaciół. Często nawet z Blaisem nie chciał się widywać mimo iż był jego najlepszym przyjacielem.
- Naprawdę to konieczne? – spytał niechętnie. Znał odpowiedź, ale wolał jeszcze raz spróbować.
- Próbowałam namówić ojca, ale się uparł – skwitowała Pani Malfoy jakby na swoją obronę.
- Po prostu wiem co mówię. Będziesz zachwycony, Draco – zapewniał go ojciec. 
Jednak młody Malfoy nie był przekonany. Liby była w końcu córką Snape’a. Z takimi genami po prostu nie było szans żeby była ładna. To było sporym problemem gdyż na wesele pewnie przyjdzie Astoria z siostrą i rodzicami. Nie mógł pozwolić żeby siostrzyczki Greengrass widziały go z CÓRKĄ SNAPE’A! To niedorzeczne. Trzeba się z tego jakoś wykręcić. 
Rozmyślania dziedzica na temat próby wyskoczenia przez okno przerwał dzwonek do drzwi. Draco poczuł jak ściska go w żołądku. Już niedługo miał zobaczyć narzędzia tortur na jakie skazał go ojciec, który czym prędzej poszedł im otworzyć. Młody Malfoy spojrzał na matkę wzrokiem mówiącym : „Błagam, zabierz mnie stąd!”. Narcyza jedynie uśmiechnęła się blado do syna licząc, że w ten sposób doda go jakoś pocieszy.
- Jak punktualnie!- zawołał z hallu Pan Malfoy.
- To chyba oczywiste. – rzekł ponuro Snape. Wyglądało na to że i on wcale nie ma ochoty tu być.
- Pięknie wyglądasz Libi. – zachwalał Lucjusz. Ich głosy były coraz bardziej wyraźne. Podobnie jak dźwięk ich kroków. W blondynie narastała coraz większa panika.
- Oh… Dziękuję, Lucjuszu. Znowu mi słodzisz.
Głos dziewczyny zdawał się być dość przyjemny. Melodyjny i kobiecy. Jednak to nie zmieniało faktu, że jako córka Mistrza Eliksiów po prostu MUSI być brzydka. 
Wtedy stało się coś co zatrząsnęło całym jego światem. W progu drzwi do jadalni stanęła najpiękniejsza kobieta jaką dane mu było zobaczyć. Wszelkie jego wcześniejsze obawy diabli wzięli, kiedy do pomieszczenia weszła Liby. Kroczyła niczym zwinna łania, a każdy jej krok był przepełniony gracją i wdziękiem. Każdy subtelny ruch jej bioder wyglądał jak dopracowany do perfekcji krok taneczny. Błękitna, zwiewna sukienka doskonale kontrastowała z hebanowymi lokami i idealnie współgrała z porcelanową cerą. Dodatkowo sukienka była półprzezroczysta, więc przez materiał, jak przez błękitną mgiełkę było widać czarną, koronkową bieliznę. Draco czuł jak szczęka opada mu z łoskotem na posadzkę. Usta miała w tonacji pudrowego różu, natomiast oczy – zarówno makijaż naokoło nich jak i tęczówki – były ciemne i drapieżne.
- To jest właśnie Liby – oznajmił Lucjusz Malfoy patrząc na syna z porozumiewawczym uśmiechem.
- O dobry Merlinie…. – wydusił z siebie oniemiały Draco, kiedy wreszcie sobie przypomniał jak się oddycha.
Jego ojciec wydał z siebie stłumiony chichot.
- Coś się stało? – spytała Liby. 
Mimo że nie należała do specjalnie skromnych to nie przypuszczała, że jej osoba może zrobić na Draco takie wrażenie. Tym bardziej, że nie dość iż sam był bardzo przystojny to jeszcze w dodatku był jedynym dziedzicem fortuny Malfoyów, więc pewnie widział wiele naprawdę pięknych kobiet.
- Ty…Ty… Ty miałaś być brzydka… - wydukał blondyn nie mogąc oderwać wzroku od córki swojego byłego nauczyciela. 
Lucjuszowi tak się chciało śmiać że ledwo się powstrzymywał. Spojrzał ukradkiem na swoją żonę. Narcyza również patrzyła na niego z lekkim uśmiechem. Draco wyglądał dokładnie jak jego ojciec w dniu, kiedy jego rodzice oznajmili mu, że Narcyza zostanie jego żoną. Niby znał ją wcześniej, ale nie zwrócił na nią uwagi w Hogwarcie, a i wtedy od czasów szkoły bardzo wyrosła. Liby w przeciwieństwie do Panny Black chyba wzięła tę niezbyt składną wypowiedź za komplement, bo uśmiechnęła się subtelnie. Wszyscy obecni usiedli przy stole. Liby czuła się dość pewnie. Lucjusz był dla niej miły (chociaż według jej ojca on zwykle taki nie jest) Narcyza także wydawała się być z niej zadowolona…. Już nie mówiąc o Draco, który nie mógł oderwać od niej wzroku. Jednak problemy dziewczyny zaczęły się wraz z podaniem przystawki.

Ślimaki? Fuj! Ale trzeba zjeść żeby nie urazić… Cholera! Jak to świństwo się je? Którym widelcem? Pomooooocy!

- Moja Droga, nie smakuje ci? – zainteresowała się Narcyza. – Jeśli chcesz to poproszę skrzaty żeby bardziej przyprawiły…
- Dziękuję, ale to nie będzie konieczne. Ja po prostu nie jadam skorupiaków głównie z powodów przesądów babci - wymyśliła na poczekaniu. Owszem, babcia nie jadała skorupiaków, ale dlatego, że ich zwyczajnie nie lubiła, a poza tym przecież nie dałaby Liby czegoś kupionego za jej pieniądze. Dziewczyna od śmierci matki musiała sama zarabiać na swoje utrzymanie.
- No tak… Rozumiem. Pytaliśmy Severusa co jadasz, ale on także nie wiedział, więc postanowiliśmy zaryzykować.
- Naprawdę nic takiego się nie sta…- zaczęła tłumaczyć Lilby z uśmiechem, ale nie dane jej było dokończyć, bo przerwał jej do tej pory milczący Severus.
- Draco, do cholery! – warknął nagle. Wszyscy aż podskoczyli na krzesłach włącznie z samym Malfoyem, który otrząsnął się jakby wyrwany z transu i zapytał :
- Tak, Panie profesorze?
- Byłoby mi miło gdybyś zajął się tym co masz na talerzu, jeśli jesteś taki głodny… Zamiast pożerać wzorkiem moją córkę i to w dodatku w mojej obecności. – warknął mierząc wzrokiem swojego przyszłego zięcia. 
Lucjusz i Narcyza westchnęli wymownie, a Lilby spojrzała na swojego przyszłego męża tymi swoimi czarnymi jak węgiel tęczówkami i uniosła wysoko do góry idealnie wyprofilowaną brew. Draco poczuł jak pod wpływem jej przeszywającego wzroku zalewa go fala gorąca. Jedyne o czym teraz marzył do podejść do niej, wpić się w te jej ponętne usta, zaciągnąć ją do jakiegoś pokoju, zerwać z niej zbędną część garderoby w postaci błękitnej sukienki, później i bielizny, i całować. Dotknąć językiem i ustami każdego centymetra jej śnieżnobiałej skóry, słuchać jak cicho jęczy, a potem….
- To chyba dobrze – odezwał się Lucjusz ucinając tym samym fantazje syna.

Ziemia do Draco! Wracamy! – otrząsnął się chłopak karcąc się za swoje własne myśli.

Liby zaśmiała się tylko pod nosem widząc tą żądzę, która tli się w zwykle zimnych jak lód, stalowych oczach arystokraty.
- Nie wiem czy dobrze. Jestem ojcem od dwudziestu czterech godzin, a moja córka ma niedługo wyjść za mąż za mojego byłego ucznia.
- A no i właśnie. Porozmawiajmy o weselu. – zaproponowała Narcyza.
- No tak. Jak zwykle masz rację  – przyznał Lucjusz. – Wesele będzie organizować głównie Narcyza, ale i twój głos, Liby również będzie znaczący
- Rozumiem. – dziewczyna skinęła głową. – Nie ma problemu. Ja i tak nie mam doświadczenia w organizowaniu tego typu imprez…
- Nie martw się, Moja Draoga. Narcyza cię wszystkiego nauczy. Tylko, że jakby ktoś pytał to wszystko organizowałaś sama po konsultacji z Drco, bo…
- ... bo tak bardzo kocham mojego męża i jego zdanie jest dla mnie najważniejsze. – dokończyła za Lucjusza dając im tym samym próbkę swojego aktorstwa.
- Cudownie - Narcyza aż klasnęła w dłonie. - To może za miesiąc? Piętnasty sierpień będzie idealny.


--------------------------------------------------------

Bardzo dziękuję wszystkim za pozytywne komentarze mam nadzieję że nie zawiodłam.


12 komentarzy:

  1. OMG!Ślub??Teraz?Trochę mnie przyznam zatkało 0.0
    Ale rozwalające też było:D Mój ulubiony moment
    ,,-Z panem?
    -Nie ja jestem żonaty"
    W sumie całkiem udana notka tylko trochę taka,szybka.Ślub,nie no nie mogę...czuję się zaintrygowana.
    I uwielbiam jak Liby mówi tatuśku.
    Weny;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Lucek zachwycony, Narcyza też, Draco... no sama z resztą wiesz że w siódmym niebie, Liby też nie zawiedziona, więc na co czekać? Dam, dam, da, dam ! :) Z resztą to właśnie na weselu Liby pozna Harrego. No cóż...

      Buźki,
      Melania Zabini

      Usuń
    2. No właśnie akcja z Harrym,hehehe,namieszasz kochana.Kolejny świetny blog,jestem pełna podziwu.Hahaha no i Lucek z tym zachwytem jest bezbłędnie rozwalający.Do kolejnej notki;*

      Usuń
  2. fajnie, ale sporo literówek ci się wkradło :c na gg podałam ci moje ulubione fragmenty :D
    Weny,
    Natalie Black.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne :) Podoba mi się xD Mi też podobał się ten moment, gdy Liby pyta się Lucjusza czy to z nim ma wziąć ślub. I jeszcze jeden moment, pozwól, że zacytuję :
    "- Draco, do cholery! – warknął nagle. Wszyscy aż podskoczyli na krzesłach włącznie z samym Malfoyem, który otrząsnął się jakby wyrwany z transu i zapytał :
    - Tak, Panie profesorze?
    - Byłoby mi miło gdybyś zajął się tym co masz na talerzu, jeśli jesteś taki głodny… Zamiast pożerać wzorkiem moją córkę i to w dodatku w mojej obecności. – warknął mierząc wzrokiem swojego przyszłego zięcia".

    Weny ;3

    Zapraszam też do mnie... Blog na krawędzi istatnienia, bo prawie nikt już nie wchodzi :<
    http://hogwart-moja-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... takie niby aranżowane małżeństwo, dziwne. Osobiście źle bym się czuła w takiej sytuacji :) Piszesz z taką werwą i nutka humoru, aż miło cię to czyta. ''- Taka bezczelna… Taka pyskata… Taka władcza… Taka nieuprzejma… Bez poszanowania dla starszych… Bez poszanowania dla mądrzejszych… Taka arogancka… - syczał czarnowłosy mężczyzna czerwieniąc się ze złości. Jego przyjaciel przyglądał mu się badawczo. Severus nagle westchnął jakby uświadamiając sobie coś oczywistego. – Po prostu moja krew….'' Och... to tylko jeden z moich ulubionych fragmentów tego rozdziału. Miło jest czasem poczytać coś w nieco żartobliwym tonie :)
    Pozdrawiam i życzę weny: Dream.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Istnieje szansa dodania na Twoim blogu gadżetu ''Obserwatorzy''? Przyznam, że wole korzystać z tej funkcji, bo wkładając Twój blog do zakładki ''Do przeczytania'' boję się, że jego kolejna odsłona może nastąpić za dobre parę miesięcy :c

      Usuń
    2. Oczywiście, Moja Droga. Dziękuję że zwróciłaś mi na to uwagę. Zjeżdżasz na sam dół i tam jest napis "Śmierciojadki" Trochę mało widoczny, ale nie mogę tego na telefonie edytować, a jestem na wakacjach i mam tylko do niego dostęp. Mam nadzieję że zauważysz i będziesz dalej czytać moją opowieść. :)

      Buźki,
      Melania Zabini

      Usuń
  5. Dziękuję i naturalnie już dodaję się do Śmierciojadk'ów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział genialny
    Z nich może być genialna para.
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Uwielbiam Ciebie i to jak piszesz ;> Wprost ideał. Wciągająco i humorystycznie, czyli tak jak lubię :D
    Dodaję do obserwowanych i czytanych, bezwzględnie :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny rozdział jestem ciekawa co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń