sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 3


Czyli o rodzicielstwie kilka słów



Do końca posiłku Liby i Państwo Malfoy zdążyli obgadać niemal całe wesele. Podczas gdy ojciec przyszłej Panny Młodej zawzięcie milczał próbując zabić wzrokiem swojego przyszłego zięcia, który do niedawna był jego ulubionym uczniem, ale to były dawne czasy… Zanim stał się z dnia na dzień narzeczonym JEGO córeczki. Jego obawy nie były bezpodstawne. Snape mimo iż szanował, a może nawet i lubił Lucjusza (i niegdyś jego syna) to dobrze wiedział, że Malfoyowie  nie są znani ze zbytniej czułości wobec swoich kobiet. Ta liczba mnoga jest tutaj dość istotna, gdyż Lucjusz miał aktualnie dwie kochanki, a przynajmniej o tych dwóch wiedział Severus. Na domiar złego były to bardzo młode dziewczyny, takie w wieku Liby. 
Bał się, że Lucjuszowi zaświta w głowie jakiś chory, zdecydowanie nieprzyzwoity pomysł. Bał się, że Liby za bardzo się spodobała jego przyjacielowi. Dobrze wiedział co Narcyza zrobiła poprzednim kochankom męża. Przecież ona by ją zniszczyła tak jak tamte… 
Bał się, że Draco szybko się nią znudzi, że będzie ją zdradzał jak jego ojciec swoją żonę. 
Bał się, że ta biedna dziewczyna nie poradzi sobie jako żona śmierciożercy. W końcu to nie proste zadanie. 
Bał się, że jego córeczka będzie nieszczęśliwa, że coś jej się stanie i bał się wreszcie że nie sprawdzi się w roli ojca, że ją zawiedzie, że nie będzie umiał okazać jej odpowiedniego wsparcia. 
To wszystko już zaczynało go przerażać. Jednego dnia jest sam, myśli tylko o sobie, żeby to dobrze rozegrać i nie dać się zabić, a drugiego ma na głowie dziewiętnastoletnią córkę, o którą się tak potwornie martwi mimo iż ledwo ją zna, a w dodatku ma ją już niedługo znów stracić, bo wychodzi za mąż za jego byłego ucznia. Wstępuje do rodziny, do której by nie radziłby wstąpić najgorszemu wrogowi. To wszystko wydawało się być jakimś chorym snem. Severus pragnął się jak najszybciej obudzić, ale z drugiej strony wiedział, że nie przeżyłby gdyby Liby nagle zniknęła. Nie znał wcześniej podobnego uczucia. Nie potrafił tego nazwać czy opisać. Zwyczajnie była jego małą córeczką. Jak duża i samodzielna by nie była i jak krótko by jej nie znał.

Moja mała, dzielna córeczka…

Nawet nie potrafił sobie wyobrazić jak jej ciężko musiało się żyć. Co musiała czuć tracąc matkę jeszcze wcześniej niż on sam. Co musiała czuć mieszkając u tej okropnej kobiety, która miała czelność nazywać się jej babcią. Aria opowiadała Severusowi o swojej matce. Aż krew go zalewała jak pomyślała sobie co ta kobieta mogła wmawiać Liby przez te wszystkie lata.
Nie kochał nigdy matki Liby i jego córka o tym wiedziała, ale szanował Arię, a ten miesiąc, który spędził z nią w Paryżu był chyba najlepszym okresem w jego życiu. Szkoda mu było tej dziewczyny, kiedy opowiadała mu o poglądach i zachowaniu jej matki. Mężczyzna bał się że matka Arii zdążyła już z pamięci Liby wymazać te wszystkie wartości, które zapewne wpajała jej matka i zrobić z niej zimną i wyrachowaną szumowinę jaką sama była ta stara jędza.

Świeć Merlinie nad jej duszą…

*****

Gdy Liby wraz ze swoim ojcem wróciła do domu przy Spinner's End była taka szczęśliwa, że nie mogła wydusić z siebie słowa. Położyła się na łóżku i z szerokim uśmiechem wpatrywała się w sufit. Tak, wyglądała jak totalna kretynka, ale cóż się dziwić. Wreszcie czuła,  że wszystkie jej problemy wreszcie znikną, że ma wreszcie kontrole nad własnym życiem. W tej euforii złapała natychmiast za pióro, pergamin i atrament, i  zabrała się za pisanie listu do swojej przyjaciółki Svietłany.

Droga Svet!
Piszę do ciebie z mieszkania mojego ojca. Sama nie wiem od czego zacząć… Odnalazłam go! Aż sama w to nie mogę uwierzyć. Jest dokładnie taki jak opowiadała mama. Twoje obawy się nie potwierdziły. Nie ma żony, ani dzieci, ale za to ja za miesiąc wychodzę za mąż. Wiem, ja też w to nie wieżę. Jakby mało było nowości to okazało się że teoria profesor Iwanow się potwierdziła. Jestem daleką krewną Sama-Wiesz-Kogo (wiem, że nie lubisz jak wymawiam to imię). Aż nie wieżę, że to wszystko się dzieje naprawdę. Już nigdy nie będę się musiała martwić o pieniądze. A mój przyszły mąż..? Myślałam, że tu będzie jakiś haczyk, ale okazuje się że niemal każda czarownica w tym kraju marzy żeby choć na nią spojrzał (taki Brytyjski Wiktor), a on chce mnie. To takie nierealne i niesamowite… Spodobałby ci się (ale pamiętaj że ja byłam pierwsza).
Tak więc ślub jest piętnastego. Trzynastego przyjedzie ktoś po ciebie, Dymitra i Wiktora i zabierze do Malfoy Manor. W końcu nie wyobrażam sobie swojego ślubu bez waszego udziału (tak, bez Wiktora też nie), a z resztą ty będziesz moją druhną. Mam nadzieję, że się zgadzasz. Wyczekuję waszego przyjazdu.

Całuję!
Liby


Wyjęła z klatki stojącej nieopodal łóżka jednego z dwóch śnieżno-białych gołębi , gdyż nie zwykła korzystać z sów i przywiązała mu zwinięty list do nóżki, po czym wypuściła go przez okno. Potem napisała kolejny list. Tym razem do Dymitra i Wiktora Krumów aby powiadomić ich o swoim ślubie. Kiedy skończyła był już późny wieczór. Liby zeszła na dół po schodach do kuchni. Przy niewielkim stoliku obok okna  siedział wysoki, chudy mężczyzna. W jednej dłoni trzymał szklankę pełną bursztynowego płynu, a drugą podpierał sobie głowę. Kaskada kruczo-czarnych, całkiem prostych włosów zasłaniała mu twarz. 
Liby westchnęła tylko. Wyjęła z szafki czystą szklankę i usiadła na krześle naprzeciw ojca nalewając sobie Ognistej z butelki stojącej na stoliku. Mężczyzna uniósł swoje czarne jak węgiel oczy spoglądając na córkę.
- Kobietom podobno nie wypada – mruknął, a zarówno w jego głosie jak i w spojrzeniu dziewczyna dostrzegła że Severusa coś trapi.
- Aj tam nie wypada… - dziewczyna machnęła lekceważąco ręką i uśmiechnęła się pocieszająco do Snape’a. Wzięła spory łyk ze szklanki.
- Nie będę cię zanosić do łóżka jak się tu spijesz – mruknął ponownie bez entuzjazmu.
- To nie będzie konieczne. Mam mocną głowę. Zapewne po tobie – odparła z uśmiechem. Nie zamierzała go o nic wypytywać. Jak będzie chciał to sam jej powie o co chodzi, a stało się to szybciej niż myślała.
Severus westchnął  urywając przy tym kontakt wzrokowy i wbijając swoje czarne, bezdenne tęczówki w blat stolika.
- No i właśnie o to chodzi… Ja sobie nie poradzę. Nie umiem być ojcem, rozumiesz?!
Liby przyglądała mu się przez chwilę badawczo jakby próbując zajrzeć do jego duszy i umysłu by dowiedzieć się jakie emocje nim kierują, aż w końcu się odezwała:
- Spójrz na to z innej strony… Nie robię już w pieluchy – powiedziała z rozbawieniem.
Severus w odpowiedzi spojrzał na córkę jak na kompletną wariatkę, która uciekła ze św. Munga.
- Chodzi mi o to, że jestem samodzielna. Nie musisz robić zbyt wiele. Wystarczy żebyś od czasu do czasu zapytał co u mnie – wyjaśniła z taką łatwością jakby objaśniała mu działanie proszku Fiuu, a nie tłumaczyła jakim ma być ojcem.
- Mówisz to tak jakby ci nigdy nie przeszkadzało to, że wychowywałaś się bez ojca – zdumiał się mężczyzna.
- Kiedy miałam może z pięć lat marzyłam, że po nas przyjedziesz i że nas zabierzesz stamtąd, a mama nie będzie już musiała robić tego co ją tak unieszczęśliwiło. Wtedy nie wiedziałam co to jest, ale nie byłam ślepa. Widziałam jak tego nie lubi. Wracała zawsze taka smutna… - dodała. 
Nie patrzyła na mężczyznę. Wzrok miała utkwiony w blacie stołu. Widać było że jest bardzo skryta i ciężko jej o tym opowiadać. Severus pewnie był pierwszą osobą, której o tym mówiła. 
– Słyszałam zza ściany jak płacze. Nigdy nie płakała przy mnie. Dla mnie zawsze była taka uśmiechnięta i radosna… Czasem mi o tobie opowiadała. Zamiast bajki na dobranoc. Uwielbiałam te opowieści. Zabawne, co? – spytała, a na jej ustach pojawił się blady uśmiech. – Nigdy nie zwracałam uwagi na zakończenie. Nie wierzyłam, że tak po prostu wyjechałeś i ją zostawiłeś. Wierzyłamm że miałeś jakiś bardzo ważny powód i czekałam na dzień, kiedy wrócisz po nas. Liczyłam na to, że się ucieszysz, że masz córkę. Tysiąc razy wyobrażałam sobie tą scenę, kiedy przyjedziesz. Jednak mijały tygodnie, miesiące, lata, a ciebie dalej nie było. Mama pocieszała mnie że kiedyś sam się znajdziesz. Czasem sobie myślę, że ona też wierzyła, że wrócisz… Trafiłam do Beauxbaton. Paskudne miejsce. W Durmstrangu było dużo lepiej. We Francji te wszystkie te puste dzieciaki śmiały się ze mnie i z mojej matki, ale ona mnie pocieszała, że jeszcze zobaczą, że osiągnę wszystko co chcę, a ty sam się znajdziesz… Kiedy miałam dwanaście lat mama umarła. Potrącił ją samochodem jakiś mugol. Wtedy zrozumiałam dwie ważne kwestie… Po pierwsze ty NIGDY po mnie nie przyjedziesz, a po drugie nie wolno się do ludzi przywiązywać, bo wtedy zaczyna człowiekowi zależeć i utrata bardziej boli…
Severus słuchał jej z przerażeniem. To co mówiła było okropne. Dopiero po chwili mężczyzna zdał sobie sprawę, że ta dziewczyna w ostatnim zdaniu streściła jego poglądy i sposób postrzegania świata. Po śmierci matki sam zdał sobie sprawę z okrutności świata, po ślubie Lily przestał okazywać jakiejkolwiek uczucia w obawie, że ktoś je zrani tak bardzo jak ona, a po jej śmierci całkowicie odciął się od świata i zdał sobie sprawę, że zakochanie się w Evans… znaczy Potter było najgorszym i najbardziej bolesnym błędem jaki popełnił.
Liby podniosła wreszcie wzrok spoglądając na ojca. W jej czarnych niczym małe węgielki oczach błyszczały teraz srebrzyste łzy.
- Przepraszam… - wydukała cicho i nie dopijając zawartości swojej szklanki wyszła, a raczej wybiegła z pomieszczenia. Skierowała swoje kroki do sypialni, którą teraz okupowała. 
Severus siedział przez chwilę osłupiały bijąc się z myślami. Co zrobiłby dobry ojciec w takiej sytuacji? Nie wiedział, ale wiedział co zrobiłby Aria. Wstał więc z miejsca i dopiwszy whisky ruszył schodami w kierunku sypialni. Uchylił lekko drzwi i wszedł do środka. Ciemnowłosa dziewczyna siedziała na łóżku, a twarz miała ukrytą w dłoniach. Mężczyzna westchnął, usiadł obok niej i objął ramieniem. Liby wtuliła się w jego pierś i rozpłakała się na dobre. Płakała pierwszy raz od wielu lat. Pierwszy raz w obecności kogoś kto nie był jej matką. Kiedy już dała upust wszystkim tłumionym dotąd emocjom podniosła swoje zapłakane oczy tak żeby spojrzeć na ojca i spytała:
- Pomożesz mi się spakować?
Severus bał się tego pytania odkąd na obiedzie w Malfoy Manor Lucjusz zaproponował żeby Liby się przeprowadziła do ich dworu. Ledwo odzyskał córkę, a już miał ją stracić? Tak, to było niesprawiedliwe.


----------------------------------------------

Wróciłam, moje Skarby. Wróciłam do was z nowym rozdziałem i masą nowych pomysłów. Ten rozdział był może trochę ckliwy, krótki i nic się nie działo, ale w poprzednich popędziłam z akcją i chciałam pokazać zaistniałą sytuację z perspektywy Seva, no i chciałam pokazać jego relacje z córką. Moim kochanym Draconem i jakąś grubszą akcją zajmiemy się w następnym rozdziałem. Chciałam wam jeszcze serdecznie podziękować za wszystkie miłe komentarze. Naprawdę byłam bardzo miło zaskoczona takim odzewem. Mam nadzieję że nie zanudziłam was trójką.
Buźki,
Melania Zabini

11 komentarzy:

  1. Jasne, że nie zanudziłaś. Ja czasem lubię sobie poczytać taki rozdział spokojny, przepełniony emocjami i wspomnieniami. Aczkolwiek dobra akcja nie jest zła, więc mam nadzieję, że akcja z Draconem (którego coraz bardziej lubię - za dużo Dramione ;/) będzie fajna.
    Weny,
    Puchonka ;>

    Zapraszam do mnie ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, czekałam na niego z utęsknieniem i czekam na następny, oby jak najszybciej nadszedł i oby był dłuższy.

    Pozdrawiam
    Agnes Mording

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozkleiłam się jak cukierki za blisko światełek na choince :D
    Sev w roli tatusia <3 nie mogę no,zakochałam się w tym!
    Nie mogę się doczekać ślubu ;) Z Liby niezłe ziółko,z Dracona wręcz ziele a Lucjusz stał się moim ukochanym bohaterem number one!
    Bosko się robi..
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, był trochę ckliwy. Momentami łapałam się na tym,że wpatruję się w tekst, ale nic z niego nie wiem.
    Niemniej, podoba mi się, że ukazałaś perspektywę Snape'a. Jak dla mnie jest trochę "nie- snape'owa" :D Ale i tak było ok :)
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział co prawda pozbawiony jakieś wartkiej akcji, ale nie aż taki nudny: gdyby akcja była w każdym rozdziale wkrótce mogłoby zabraknąć pomysłów na następne rozdziały, a nikt tego nie chce.
    Najbardziej podoba mi się tutaj Severus, taki inny i bardziej ludzki niż w książce J.K.Rowling, co mi, osobiście, bardziej odpowiada. :)
    Pozdrowienia,
    Inga Tyb.

    OdpowiedzUsuń
  6. Melu,
    Ja chyba jestem chhora. Gdzieś pisałam Ci, że nie będę czytała więcej niż dwa Tw blogi. Tak się stało, że czytam i podziwiam wszystkie blogi Twoje, Zabini. Chyba najbardziej lubię Noowy Hogwart i Tajemnuce Severusa choć oczywiście wszystkie czytam i polecam oraz bardzo mi się podobają (w Opowieści KP jeszcze nic się nie dzieje więc czekam na nn).
    Całuski i Weny

    OdpowiedzUsuń
  7. A także pisze się razem. A jak piszesz to nie ma kobietom tylko kobietą. Nie pamiętm z jakiego to Tw bloga

    OdpowiedzUsuń
  8. Dostałaś nagrodę Versatile Blogger Award, po więcej informacji zapraszam na http://wojowniksmierci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Czekam na nn, na każdym z twoich blogów ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. och... Meelu!!! Gdzie jesteś?!?!?!?! Żyjesz?!?!?!!?
    Nigdzie nie ma nn!
    hellow?!???!??!!
    a tu to już nie wspomnę.
    WRÓĆ!!! ;)
    Romilda Asteria Ellis
    całuski i weny
    micmilde.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń